Od kilku dni mieliśmy fazę pt. "jedzeniu mówię nie". Przygotowując dzisiejszy obiad byłam pewna, że Córa ma powącha i na tym zakończy swój posiłek ;) Ale miło mnie zaskoczyła. Zjadła sporo, z niemałym z zadowoleniem, zatem niedzielę uważam za udaną ;) I śpieszę podzielić się przepisem, a jakże. Może skorzystacie.
PALUSZKI RYBNE
[ z TEGO przepisu]
*240 g tuńczyka w sosie własnym
* 10 łyżek puree ziemniaczanego
*2 łyżki majonezu
*1 łyżka musztardy
*sól, pieprz, koper, natka pietruszki
*jajko
*buła tarta
*płatki kukurydziane (rozdrobnione ręką)
Ugotowałam ziemniaki, odcedziłam, rozgniotłam razem z łyżką masła i mlekiem (na oko), posypałam solą. Do miski wrzuciłam odcedzonego tuńczyka, rozgniotłam widelcem. Wymieszałam razem z ziemniakami tak, żeby stworzyły zwartą masę. Dodałam majonez, musztardę, przyprawy. Uformowałam małe, kształtne paluszki ;) Wsadziłam je na jakąś godzinę do lodówki. Obtoczyłam je w jajku i bułce z płatkami. Wyłożyłam na wysmarowanym oliwą naczyniu żaroodpornym i piekłam ok. 20 minut w 180stopniach. Przewróciłam je na drugą stronę i zostawiłam w piekarniku na jeszcze 5-10 minut.
Z sosem czosnkowym, w towarzystwie kuskusa i duszonej marchewki z groszkiem - palce lizać!
Jak dobrze, że wybrzydzanie nie zdarza się zbyt często i zbyt intensywnie ;)
A jak jest u Was? Dzieci raczej z tych pałaszujących wszystko czy niejadki też się zdarzają?
A jak jest u Was? Dzieci raczej z tych pałaszujących wszystko czy niejadki też się zdarzają?
Aga, ten przepis jest genialny!
OdpowiedzUsuńGenialny w swej prostocie ;)
UsuńJa z checia tez go wyproboje, sama bym pozarla!
OdpowiedzUsuńZ podanej porcji wychodzi duuużo paluszków, można się objeść solidnie ;)
Usuńu nas raczej pierwsza opcja, nie smakuje nam nic i nie jemy nic, dobrze, że udało mi się dostać arbuza, to mieli na czym przeżyć przez ten weekend :)
OdpowiedzUsuńOj, aż tak? ;)
UsuńO super przepis. Z checia skorzystam. Jagoda coraz czesciej niestety kreci nosem, co ciekawe w przedszkolu nigdy.. W sumie ciesze sie ze tam chodzi, bo wiem ze cos je. Z weekendami bywa roznie. I znam troche ta zaleznosc nastrój-jedzenie...
OdpowiedzUsuńUff, dobrze wiedzieć, że nie jestem sama ;)
UsuńAmelinda jeszcze za czasów, gdy chodziłam do pracy i oddawałam ją do niani, to jadła nadzwyczaj dobrze - wszystko smakowało i chciała jeszcze więcej. Może widok innych dzieci działa zachęcająco? ;)
a u nas dzisiaj polędwiczka wieprzowa z pieczoną cukinią i brązowym ryżem, spróbuję też przemycić trochę duszonego szpinaku z masełkiem
OdpowiedzUsuńAkurat szpinak wchodzi u nas bez problemu. Zawsze mam awaryjny słoiczek z zieloną mazią, tak w razie czego ;) Polędwiczki i cała reszta brzmią kusząco :) Smacznego dla Was!
UsuńU nas też w kwestii jedzeniowej jest kolorowo :) Na szczęście Lenka pokochała zupy, jak wyciągam garnek do gotowania na parze krzyczy: "zupa! zupa!" a robię róóóóżne! O różnej konsystencji, składzie, mogę wrzucać wszystko, blendować mniej lub bardziej, podawać jako potrawka a maronem, ryżem i one je wcina aż uszy się trzęsą. Najlepiej jeśli jest z pomidorami i/lub ogórkami :D
OdpowiedzUsuń