sobota, 20 kwietnia 2013

Krótkie sprawozdanie ;)

Ostatnio tyle się dzieje, że nie nadążam!


Po wielu trudach znaleźliśmy nowe gniazdko (o ciekawej historii na jego temat i zbiegach okoliczności wkrótce)  - przeprowadzka już w przyszły weekend. Od dziś zaczynamy powoli rzeczy segregować, wyrzucać, oddawać, no i przede wszystkim pakować.

Podobno ciąża sprzyja nauce - jakoś nie umiem tego doświadczyć. Kiepsko jest mi się skupić, jestem rozkojarzona, mało zorganizowana, senna, leniwa itd.itp. Jednak po wielu mękach, wiecznym odkładaniu udało mi się napisać pracę zaliczeniową! Czeka mnie jeszcze jeden moduł, jeszcze jedna praca i egzamin - dopiero potem mogę rodzić!

Minął też mój urodzinowy czas - bardzo przyjemny, acz intensywny. Gości przewinęło się mnóstwo i było mi bardzo miło. Jutro jeszcze korzystamy z jednego prezentu - vouchera do restauracji (chwała mojej szwagierce za pomysł!) - can't wait. Opiekunka wliczona w cenę ;)

Wspaniały prezent od Zająca - 700 naklejek i czas wypełniony ;)

Brzuch rośnie, brzuch szaleje. Kornik (ksywka nadana przez mężowatego) to bardzo ruchliwe dziecko. Amelinda była spokojniutka, a ten mały szkrab próbuje chyba przebić się już na drugą stronę ;) Mam ubaw po paszki czasem! Powoli kompletuję też ubranka i gadżety (wózek podwójny, fotelik, kosz mojżeszowy), ale jeszcze wieeeele zostało do zrobienia i kupienia...

Mam wrażenie, że to najlepszy Amelkowy czas - jest fantastyczna i fantastycznie się dogadujemy. Wygłupiamy, gadamy, bawimy. Czasem leżę sobie na kanapie, ona przychodzi, całuje mój brzuch, przykrywa mnie swoimi kocykami! Zadziwia mnie codziennie. Jej słownictwo wzbogaciło się o wiele nowych słów. Powtarza, uczy się w mgnieniu oka. Czasem oczywiście buntuje się, ale może jakoś inaczej zaczęłam do takiego zachowania podchodzić albo ona zaczęła szybciej akceptować moje warunki? ;)

Z najlepszymi kumpelkami ;)

Ostatnio - w poszukiwaniu pomysłu na podwieczorek - wpadłam na pyszny i prosty przepis na racuchy. Robiłam je już kilka razy i za każdym smakowały wybornie. Podana porcja u nas starcza na dwa dni dla całej rodzinki. Przy okazji polecam bloga Klocek i Kredka, nie tylko ze względu na fajne przepisy, ale głównie na świetne pióro mamy Bola. Lubię tam zaglądać, pośmiać się, poinspirować :)

RACUCHY Z JABŁKIEM, GRUSZKĄ I MARCHEWKĄ

  [ przepis TU]

* 1/2 l mleka
*3 jaja
*2 szklanki mąki
*1 łyżeczka cynamonu
*1 łyżka brązowego cukru
*1/2 łyżeczka soli
*2 duże starte jabłka
*1 starta gruszka
*1 starta marchewka


Wszystkie składniki połączyłam ze sobą dokładnie, na końcu dodałam starte owoce i zmieszałam. Smażyłam na rozgrzanej oliwie z oliwek, po czym zmniejszyłam moc palnika, aby placzuszki dosmażyły się w środku. Posypałam cukrem pudrem dla jeszcze lepszego efektu. Bomba! 

Nasz "must eat" każdego tygodnia ;)



11 komentarzy:

  1. Oj pisze komenatarz 3 raz, kurka cos nie dziala...

    Ogromnie nam milo!
    I dziekujemy i najsmacznego! :)

    Bolo wysyla wielkie cmoki dla Kornika i Starszyzny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie ostatni raz Klockowego bloga polecam ;)
      Odwzajemniamy całusy!

      Usuń
  2. O kurcze - AGA!!! Jaka jak Ty jesteś śliczna!!! A córka po mamie pięknotka :) Muszę się wczytać w Was :) Ale zachwycasz mnie, naprawdę i nie rumień się :) Tak szczerze piszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rumienię się od stóp do głów - dzięki, dzięki! I wczytuj się, zapraszamy :)

      Usuń
  3. Udanej przeprowadzki :).

    Piękne jesteście obie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna z Ciebie kobieta, a z tym brzuszkiem no po prostu cud, miód, malina :) Łatwego i szybkiego rozwiązania! A naklejki to i u nas dają nam rodzicom chwilę wytchnienia. Placuszki wyglądają bardzo smakowicie i chyba się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, jak miło na Was popatrzeć troszkę :) Racuchy musimy też zrobić, mniam, mniam.
    Naklejki u nas też są na fali. Alek to się nawet denerwuje, jak krzywo przyklei - muszę wtedy poprawiać. Poza tym polecamy ciastolinę z przyborami do duszenia, wyciskania, sprasowania, formowania, wzorkowania, itd. Codziennie musi być pół godzinki dla ciastolinki. I polecamy też stempelki, pieczątki, wałeczki stempelkowe - sami jeszcze nie mamy, Alek bawił się obcymi, ale szukamy wytrwale jakiś fajnych wzorów i dużego wyboru w jednym pudełku.
    Udanej przeprowadzki i czekamy na dalsze wieści. Całusiaki
    Asia i Alek

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowanie wyglądasz!!!!!! tak promiennie :)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie tez sie dzieje, zagladam I nawet nie mam kiedy slad zostawic!
    Trzymaj sie cieplo Kochana, wygladasz slicznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyny, brakuje mi Was :) Mam nadzieje, ze macie sie dobrze i niedlugo cos od Was uslyszymy! Pozdrawiamy cieplo.

    OdpowiedzUsuń