piątek, 28 września 2012

A-Ku-Ku(rydza)!

Mężulo ma dziś męskie wyjście, jutro za to kobitki nadrobią ;-) Tyle, że my śmigamy dokulturalnić się w teatrze, natomiast panowie - odmóżdżają się, grając w kręgle i bilard. Każdy robi to, co lubi. Choć na kręgle w sumie to i ja bym chętnie wyskoczyła :)

Jestem więc sobie sama [z chrapiącą Córunią za ścianą]. Piję białe winko, słucham smooth jazz, palę świecę i czytam. A przy okazji piszę kolejną notkę. Banalną, ale co tam. Do wirtualnej książki z przepisami trzeba dodać ;-)

Pogoda iście jesienna, ale mimo tego wyłapujemy ostatnie promienie słońca [jakby było ich jakoś w nadmiarze w to nasze irlandzkie lato - haha], uśmiechamy się na przekór i przekąszamy wakacyjne [ale zdrowe, żeby nie było] żarełko - a co! Amelinda uwielbia kukurydzę, ale ileż nerwów straci [taką mamy nerwuskę] zanim załapie jak trzymać, żeby łatwiej się jadło ;-)






KOLBA KUKURYDZY Z MASEŁKIEM


* kolba kukurydzy (ilość w zależności od chętnych paszczy, Amelcia zjadła jedną połówkę)
* wody tyle, aby przykryła kolby
* masełko

Kolby myjemy dokładnie. Wrzucamy je na gotującą się i NIEosoloną wodę na ok.8 minut. Wyciągamy, smarujemy masełkiem i czekamy aż przestygną. Ja przekroiłam Amelce na pół, bo myślałam, że będzie jej się wygodnie jadło...;P

System pionowy nerwuski ;-)
Woooow :) 


 Chrup-chrup-chrup

2 komentarze:

  1. uwielbiam kukurydzę w letni czas, i nawet mam 2 w lodówce...czy to znak?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. i my pożeraliśmy kukurydzę ostatnimi czasy :)

    OdpowiedzUsuń